Tydzień temu w Bukowinie Tatrzańskiej odbyła się Muzyczna Zohylina - III Otwarte Spotkania Artystyczne. Najwyżej położona nad poziomem morza scena, ale poziom wykonawców konkursowych, jak i wieczornych gwiazd też nie pozostawiał niczego do życzenia.

Gwiazdy i Tatry widać ze schroniska Głodówka, jak z żadnego innego miejsca - zapierające dech. Zapierająca dech atmosfera, towarzystwo (doborowe!), wszystkie usłyszane dźwięki, kilka głosów (wcale nie koniecznie śpiewających) które nadal słyszę i pamiętam (głosów akurat dosyć niskich...). Wszystko działo się jednak na takich wysokościach, że prawdę mówiąc ciężko z nich szybko zejść i trwam na nich do dziś :)
Na pierwszym miejscu podium konkursowego Chwila Nieuwagi (a właściwie to trochę ponad podium) :) Zaraz za nimi - my - cudem docierając na czas z "bardzo odległej stacji".
Jak głosi uchwalony przez kworum kodeks wzorowego gracza festiwalowego - kto wygrywa konkurs, ten przegrywa wino... ;)
Oto zagrana na specjalne życzenie piosenka Chwili Nieuwagi - moim zdaniem najbardziej zohylinowa - to pewnie przez jej folkowość. Jednak na scenie została zaprezentowana rok temu.
"Od ostatniej niedzieli"
sł. Jan Kasprowicz
"Od ostatniej niedzieli"
sł. Jan Kasprowicz
Na najwyższym miejscu podium wariacko-wieczorowego Bartek Z. "Człowiek Kapodaster" :) oraz wszystko to, co podniosło za sobą aż na pierwsze piętro to niewinne z pozoru podnoszenie tonacji...
Na pozycji drugiej - masowe Głodówkowe śpiewanie, prowadzone przez absolutnych mistrzów ceremonii w tej dziedzinie :) do obejrzenia piętro niżej.
Kto spostrzegawczy
mógł wyłapać ten dialog
już w końcówce
poprzedniego filmu:
"Bartek Z:
- A czy ja mogę kołysankę
poprosić? Baaardzo proszę.
Andrzej C:
- Ale nie mam kapodastra..."
A po prawej zaskakujący
efekt tej rozmowy :)
"A kiedy mi przyjdzie..."
sł. M.Konopnicka
mógł wyłapać ten dialog
już w końcówce
poprzedniego filmu:
"Bartek Z:
- A czy ja mogę kołysankę
poprosić? Baaardzo proszę.
Andrzej C:
- Ale nie mam kapodastra..."
A po prawej zaskakujący
efekt tej rozmowy :)
"A kiedy mi przyjdzie..."
sł. M.Konopnicka
Są takie piosenki, które podrywają w kierunku grającego stolika całe zgromadzone w okolicy towarzystwo. To jedna z nich "Piosenka w samą porę" Lubelskiej Federacji Bardów. Tu po lewej fragment w wersji "słoniowej" :) - wspomniani już moi ulubieni mistrzowie wieczorno-piosenkowej ceremonii (prawda że ciężko stwierdzić, który najstarszy?) ;) Towarzyszy im dośpiewujący tłum (jak to tłum - z różną czystością) :)
"Siła złego, więc przy dobrym chcę siedzieć stole(...) Droga może być celem, sama droga jest celem."
Cytując Egona, życzę czytającym co by "nie schodzili z wysokości..." :)
Dla całej Zohyliny ta piosenka:
Jak sobie pomyślę o tym minionym czasie, to przychodzi mi na myśl refren "w życiu piękne są tylko chwile"... ale to chyba brzmi za poważnie
OdpowiedzUsuńhmmm, chyba odpowiedniejsze będzie:
" na Muzycznej Zohylinie, koza z owcą tańczy...",
a może nawet :
"na Muzycznej Zohylinie Marian z Bartkiem walczy..."
<oby ta impreza za rok dorównała tegorocznej"
hahaha :) dobre!
OdpowiedzUsuńa propos Mariana, to mogłoby wyglądać tak:
- M: Barteeeek, Barteeeek... a ty to w końcu śpisz, czy nie śpisz?
- B: Nooo...
PS niestety coś mi się zdaje, że z tym dorównaniem to nie ma szans, ale będziemy walczyć, co? ;)
To był niesamowity czas. Do tak cudownego miejsca i tak wspaniałego towarzystwa zawsze chce się wracać...
OdpowiedzUsuńZaczynam czekać z niecierpliwoscią :D
Julien
łoj tak... ;>
OdpowiedzUsuńSerek :)