wtorek, 28 sierpnia 2012

Święto na Biskupiej Kopie, czyli o tym dlaczego Cisza Jak Ta jest jak Lentilky :)

Jeszcze w drodze było słonecznie, ale od pierwszych chwil na Kopie zostaliśmy zalani wodą, brodziliśmy w błocie i gnieździliśmy się pod piwnymi parasolami. Jednak mimo tego atmosfera święta unosiła się w powietrzu. Jak głosi strona schroniska, takiej imprezy Kopa jeszcze nie widziała. A to ono właśnie - Schronisko "Pod Biskupią Kopą" było bohaterem tego wydarzenia, bo w dniach 11-12 września 2012 świętowało 85-lecie swojego istnienia. Już widząc wyraz twarzy witającego nas w bramie pana Rysia Leśniewskiego - gospodarza tego miejsca - czułam, że to będzie cudny czas. Mimo, że zarówno konkurs, jak i support oraz koncert gwiazdy wieczoru (zespołu Cisza Jak Ta) odbywał się w deszczu, na Kopie po prostu wszyscy byli zadowoleni. Gospodarze, choćby chcieli, nie byli w stanie tej radości ukryć. Wszyscy się cieszyli, wszyscy mieli frajdę, w wielkim luzie i entuzjazmie nosiliśmy instrumenty w deszczu, owijaliśmy folią perkusję na scenie, a potem odprawialiśmy deszczowo-błotne tańce pod sceną. Tak też wyglądały późniejsze śpiewanki, kolacja, śniadanie i koncert laureatów. Zadbani, nakarmieni, napojeni, czuliśmy się wszyscy jak w domu - gościnność Pod Biskupią Kopą po prostu nie zna granic!

Wszystko wskazywało na to, że na niedzielnym popołudniu zakończy się ten przemiły weekend, ...ale nie! Nic z tego :) Bo oto Cisza Jak Ta stwierdziła, że zostaje do poniedziałku :) Mało, że zostają! Oni w niedzielę postanowili zagrać przy świecach jeszcze jeden kameralny koncert...
Publiczność? Nie no - publiczność wiedziała o tym sobotnim :) O niedzielnym dowiedzieli się gospodarze, każdy kto zapytał zespół o plany i ten kto akurat przez przypadek przybył na ten nocleg do Schroniska. Jak się okazuje - publiczność zupełnie nie była tu potrzebna ;D Oczywiście nie chodzi o to, że słuchacze nie mają znaczenia. Ci, którzy słuchali tego "najmniejszego koncertu świata" (a było nas około 10 osób) czuli się potraktowani nadzwyczajnie, z anegdotami, opowieściami, piosenkami śpiewanymi i granymi przez Ciszę znad światła świecy i kufla piwa.
Ale tu nie chodzi o sam koncert. Cisza Jak Ta stała się bohaterem tego wpisu, bo podczas tego spotkania zobaczyłam, że oni to naprawdę uwielbiają! Jeżdżą po całym kraju, wszędzie mają daleko z tego Kołobrzegu, grają koncert za koncertem, po prostu przebywają ze sobą i z ludźmi, i nie mają dość. Nie - wcale nie zbijają na tym kokosów (chociaż fakt - ich kariera wyraźnie się rozwija) i nie są bez przerwy zadowoleni. Spędzając ze sobą tyle czasu trafiają też na swoje mocne i słabe strony, na humory i wnerwy, czasem kładą się zmęczeni i wstają lewą nogą... Ale jadą dalej swoim magicznym "Ciszobusem", i dają sobie możliwość pobycia przez chwilę samemu, mimo że najbliższa osoba siedzi na sąsiednim miejscu w samochodzie.
Widziałam na własne oczy - miałam okazję przejechać "Ciszobusem" kawałek ciszowej trasy. Jest w tym jakaś totalna uroczość...
Cisza Jak Ta jest jak paczka Lentylek :) - takich kupionych pod wieżą na szczycie Biskupiej Kopy (czyli już po czeskiej stronie świata). Nadzwyczajnie kolorowi i różni, tworzą razem naprawdę niesamowicie zorganizowaną całość. Rewelacyjny TEAM.

Nie wyobrażam sobie, jak można nie chcieć się z nimi zaprzyjaźnić... :)

_________________________________________________________________________
Wspaniałe zdjęcia są autorstwa równie wspaniałej Iwony Lilinki Długosz :)

7 komentarzy:

  1. Basiu droga, po Twoim wpisie czuję się, jakbym tam z Wami była, w sumie niewiele brakowało, Acia kusiła, ale nie umiałam się rozdwoić... a takie kameralne klimaty cenię nad wyraz... cóż, mam nadzieję, że innym razem uda się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześlicznie napisałaś o nas Basiu...dziękujemy stokrotnie za tak miłe słowa:) Teraz już nie mamy wyjścia i jakoś tą patologię trzeba ciągnąć dalej po kraju:D
    Całujemy całym składem!
    CJT

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam, Basiu,twoją relację z zazdrością że tam byłaś ale tez z uczuciem ogromnej radości, ze tez to już przeżyłam.Inny koncert CJT, inny wspólny powrót z jeszcze innego muzycznego wydarzenia. Tyle "inności" a wrażenia te same, pod którymi podpisuję się z absolutną pewnością,ze kolejne potwierdzą niezwykłość CJT.Jeszcze tylko żal mi tych co Ciszy nie znają a jednocześnie wiem, że kiedy to nastąpi zachorują na nią jak ja od kiedy usłyszałam ich pierwszy raz na tarasie Trolla w Cisnej,u progu ich zaczynającej się wspólnej ciszowo-artystycznej drogi!Mnie smakują jak orzeszki w czekoladzie!Nie można się oderwać!! WUKA

    OdpowiedzUsuń
  4. Orzeszki w czekoladzie... Wspaniale! :D
    Ciekawe jak jeszcze może smakować CISZA...? (jakkolwiek wieloznacznie to brzmi) :)

    Krysiu - myślę, że sprawa do nadrobienia. Na pewno na Kopie jeszcze nie raz zawitamy - i Cisza, i ja, i te piękne klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane ;D i myślę, że sama racja! :) Ciszaki są super ;)
    Pozdrawiam. Justynka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. „Cisza Jak Ta stała się bohaterem tego wpisu, bo podczas tego spotkania zobaczyłam, że oni to naprawdę uwielbiają!”

    Basiu, trafiłaś w sedno sprawy.

    Po raz pierwszy miałem okazję posłuchać Ciszy całkiem nie dawno, wiosną, w niewielkiej mieścinie, dawniej dzielnicy miasta Bytom.
    Na koncert przyjechałem przypadkowo, bez przekonania, po odsłuchaniu kilku piosenek na myspace.
    Na scenie zobaczyłem grupę, która nie tylko gra i śpiewa, lecz żyje tym co tworzy.
    W sposób całkowicie nie wymuszony i naturalny Ciszy udało się oddać klimat górskich wędrówek, spotkań z ludźmi. Ładne to było....

    Pozdrawiam

    p.s.
    Czy się mylę, czy też zawitałaś wczoraj na Rycerzową? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzie jesteś? życie piosenki. sekretne. Cisza...

    OdpowiedzUsuń

Niecierpliwie czekam na każdy wpis i znak Waszej obecności tutaj - cokolwiek przyjdzie Wam do głowy, spostrzeżenia, zdziwienia, pozdrowienia, wyrazy sympatii, zachwytu, oburzenia, krytyki... :)
Tylko bardzo proszę się elegancko podpisać na dole, jeśli się nie jest zarejestrowanym użytkownikiem. :)
Zapraszam. BB